MENU na skróty

piątek, 4 września 2009

brak weny na gotowanie

W mojej kuchni od kilku dni nic się nie dzieje. Idzie jesień. To czuć. Brak czasu, brak nastroju, brak pomysłów. Może jak złapie wiatr w żagle to wymyśle jakieś dania, które podnoszą poziom endorfiny. Jest piątek, 1 w nocy. Ostatnio jadłam tosta z serem, standardowo mleko z płatkami na śniadanie...i nic poza tym. Mimo, iż lodówka pełna. Być może gotować potrafię tylko w radości a w smutku i samotności nie...no bo po co gotować? Jak nikt nie będzie się tym razem ze mną cieszył?
Jadam sama. Z braku czasu, mój chłopak jada w pracy lub nie jada wcale. Razem palimy papierosy. Bo to szybciej.
Chciałabym wyjechać kiedyś na wieś, do małego miasta. żyć wolniej i spokojniej, cieszyć się zielona trawą na wiosnę lub spadającymi na jesień liśćmi. Bo po co nam ten pośpiech. Czy radości z życia nie mogłoby dawać plecenie koszów wiklinowych na wsi a nie kolejne awanse, premie i pomyślnie zakończone projekty? Moje życie to pasmo realizacji coraz to nowych projektów: projekt w pracy, projekt sprzątania domu, nawet wakacje projektem do którego trzeba się przygotować: co warto czego nie warto zobaczyć w Barcelonie, Rzymie czy Lizbonie. A i tak najpiękniesze wspomnienia powstają kiedy odnajdzie się przytulna knajpkę na Trastevere w Rzymie, gdzie przy Tribalistas można napić się pysznego włoskiego cappuccino, która w żadnym przewodniku opisana nie jest. I dobrze. Bo to ona będzie naszym najcieplejszym wspomnieniem, a nie Panteon, Koloseum czy La Rambla. I to jest magia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz